Gdyby ktoś zajrzał w tej chwili do mojej garderoby, jak myślicie, co by zobaczył? Stonowaną paletę barw oraz kilka klasycznych torebek. Nie jestem fanką nadmiernego konsumpcjonizmu. Lubię rzeczy ponadczasowe, dobrej jakości i wyznaję zasadę raczej 'slow fashion' niż 'fast fashion'. Rok 2018 bardzo dosadnie uświadomił mi, że trendy mają tendencję do powrotów i nie warto wymieniać garderoby co sezon. Jeśli tak jak ja, nie jesteście milionerami, to przemyślane inwestycje modowe nie są Wam obce. Inwestycja w klasyki, to najlepsze co możecie zrobić zarówno dla siebie, jak i swojego portfela. Bo przecież nikt nie powiedział, że trzeba inwestować tylko w nowe rzeczy dobrej jakości.
Moja Klasyczna Pięćdziesiątka, to całkiem świeżutka seria, w której będę zamieszczać stylizacje i opisywać rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie mojej garderoby. Będą to przedmioty, które służą mi rok po roku i są ze mną na dobre i na złe. Bo kiedy mija kolejna moda, po te rzeczy mogę sięgnąć ZAWSZE, nie martwiąc się, że popełnię jakieś modowe faux pas. Każda z nich wzmaga we mnie pewność siebie, niesie ze sobą historię i ma własne miejsce w moim sercu. I każda z nich sprawia, że czuję się jak kobieta z klasą, wyciągnięta prosto z najlepszych magazynów modowych. Pamiętajcie też, że styl to nasza indywidualna sprawa, która pomaga nam wyrazić siebie. Nie bójmy się go wyrażać na swój własny sposób.
Rzeczy luksusowe muszą być wygodne, bo jeśli takie nie są, to nie są luksusowe. - Coco Chanel
O trenczu Burberry marzyłam dobrych kilka lat. Wiedziałam, że jest to zakup na lata i będzie na tyle uniwersalny, że będę mogła nosić go do wszystkiego. Bo jeśli masz na sobie znakomity trencz, wówczas to, co masz pod spodem, nie jest już specjalnie ważne. Do tego idealnie dobrane okulary przeciwsłoneczne i całość wygląda maksymalnie dobrze. Oczywiście nie stać mnie na nówkę sztukę, za bagatela ponad 7 tysięcy złotych, ale kto powiedział, że spełnianie marzeń musi być tak kosztowne? Pewnie gdybym miała taką sumę, to nie bawiłabym się w polowanie i szukanie jego vintage wersji, no ale jest jak jest. Na szczęście się udało.
Jakieś dwa lata temu, w jednym z Wrocławskich lumpeksów (lub jak kto woli, modniej zwanym second handzie bądź vintage shopie) zauważyłam na wieszaku klasyczny, beżowy trencz. Wisiał samotnie pośród czarnych, wełnianych płaszczy. Pamiętam to uczucie. Dostałam wypieków na twarzy, ponieważ moje czujne, sokole oko, zauważyło nieśmiało podwinięty prawy róg trencza, gdzie widniała podszewka w klasyczną i najbardziej rozpoznawalną kratę świata - Haymarket Check. Podeszłam niepewnie. Sprawdziłam metkę. Ufff, to Burberry z lat 80-tych. Dla pewności sprawdziłam jeszcze kieszenie, gdzie zamieszczono metkę z numerem seryjnym, materiałem i partią koloru. Podszewka uszyta była równo i wtedy wiedziałam, że trafiłam na łup życia.
Oryginalne płaszcze z tego okresu, w sieci, sprzedawane są za mniej więcej 500-1000 zł. Za mój płaszcz zapłaciłam 120 zł. I może dla kogoś to zbyt dużo za używany płaszcz, jednak dla mnie to niesamowita promocja. Stan trencza po dziś dzień jest idealny. Żadnych zmechaceń, zabrudzeń, uszkodzeń mechanicznych itp. Fakt, że przetrwał on w takim stanie tyle lat, utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że będzie ze mną jeszcze bardzo długo. Uwielbiam jego oversizowy krój i długość do kostek. Czuję się w nim jak prawdziwy Inspektor Gadżet. Idąc ulicą, nie ma opcji by ktoś mnie nie zaczepił i nie zapytał skąd go mam. Często mi się to zdarza, co jest bardzo miłe.
JAK NARODZIŁA SIĘ LEGENDA? KRÓTKA HISTORIA POWSTANIA.
W 1879 roku, Thomas Burberry, wynalazł wcześniej nikomu nieznany materiał, zwany gabardyną (nazwa własna wymyślona przez Thomasa). Nieprzemakalny, niezwykle wytrzymały, wiatroodporny, a jednocześnie lekki i "oddychający". Mocno tkany materiał, o ukośnym splocie. Początkowo do jego produkcji używano wełny, którą później zastąpiono bawełną. Materiał szybko zyskał popularność, a stosowano go głównie do produkcji okryć wierzchnich, używanych w ekstremalnych warunkach.Prototyp płaszcza znanego dziś na całym świecie, nosił nazwę The Tielocken i powstał w 1895 roku. Wkrótce potem rozpoczęto jego sprzedaż. Płaszczem zainteresowali się żołnierze brytyjscy, którzy nosili go podczas wojen burskich w Południowej Afryce. Każdy aspekt trencza jest czysto praktyczny. Gruby materiał zapewniał odporność na przemakanie. Był dostatecznie długi, by chronić przed deszczem wojskowe buty. Miał dwurzędowe zapięcie i paski na rękawach, żeby móc je ściągnąć podczas wiatru czy deszczu. Na pagonach umieszczano wojskowe naszywki. W 'gun flap' można było schować broń, tak by nie przemakała, a głębokie kieszenie służyły do swobodnego noszenia map. Żołnierze wracający z wojny do domu, zabierali ze sobą swoje trencze Burberry i skracali je, by można było w nich chodzić na co dzień. Ten płaszcz stał się brytyjską instytucją, podstawowym rekwizytem filmu noir, a także od tamtej pory, ikoną stylu zarówno dla mężczyzn, jak i dla kobiet. To właśnie sprzedaż płaszcza dla żołnierzy skłoniła Thomasa w 1901 roku, do obrania za firmowy symbol rycerza na koniu.
Ciekawostką jest fakt, że nazwa płaszcza trench wzięła się właśnie z czasów wojennych. W dosłownym tłumaczeniu z angielskiego, słowo trench oznacza "rów" lub "okopy".
Od tego czasu fason trencza znacznie się wysmuklił, choć jego charakterystyczne elementy pozostały bez zmian. W latach 30-tych, Hollywood zaczynało silnie promować trendy, które później przenoszono na ulicę. Do popularności trencza przyczynił się kultowy film Casablanca, w którym Humphrey Bogart wystąpił w jasnym, długim, przewiązanym w pasie płaszczu, z postawionym kołnierzem. Wyglądał bardzo męsko. Wkrótce w trenczu zaczęły pojawiać się również kobiety. Najsłynniejsze aktorki, ubrane w dopasowany i nonszalancko rozkloszowany płaszcz to: Catherine Denevue w Parasolki z Cherbourga, Audrey Hepburn w Śniadanie u Tiffany'ego, Meryl Streep w Sprawa Kramerów oraz Sophia Loren w filmie Klucz.
Ważny jest styl, nie moda. Moda przechodzi i przemija, ale styl trwa wiecznie - Yves Saint Laurent.
Mimo upływu lat, trencz Burberry, choć wygląda nieco inaczej niż pierwowzór, nadal pozostaje elegancki i praktyczny.
Hallo
OdpowiedzUsuńPiękny. Ja również jestem na etapie poszukiwania płaszcza Burberry, ale cena jest dość wysoka.
Może będę miała również szczęście i upoluje jakiś Vintage..
Pozdrawiam serdecznie
Hejo,
UsuńFakt, cena płaszcza prosto z salonu jest dość wysoka, ale jego vintage odpowiedniki wcale nie są gorsze. Powiedziałabym, że nawet bardziej trwałe, skoro wytrzymały tyle lat bez szwanku. Uanych łowów. ;) Pozdrowienia ;)
moze wtrace sie w rozmowe, poniewaz taki plaszcz w ktorym wystepuje Humphrey Bogart w Casablance upolowalam w lumpeksie w nieduzym miescie, w ktorym mieszkam, po prostu bylam w szoku, bo wisial po stronie, gdzie ciuchy sprzedawane sa po (tylko nie pospadajcie z krzesel) 3 zl.
OdpowiedzUsuńI tak szczesliwa z takim lupem wrocilam do domu, jest w stanie idealnym, niestety metka sprala sie, bo byl prany w 60 stopniach. Szkoda, ze nie moge wkleic zdjecia, ale wisi dumnie w mojej szafie i spokojnie czeka na jesien. I co Wy na to powiecie, czy mialam szczescie?MOIM ZDANIEM OGROMNE!!!!
Hej, tak, szczęście miałaś ogromne. :) Zazdroszczę takiego historycznego łupu.
UsuńTrencz, który nosił Humphrey Bogart w Cassablance został wyprodukowany prze firmę Aquascutum.
Takie łupy to prawdziwa gratka potwirdzająca fakt, że z drugiej ręki można dostać naprawdę niesamowite rzeczy! Pozdrowienia :)
Fajnie blog. Dobry pomysł z tą 50 -tka powodzenia
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i zapraszam częściej :)
UsuńGdzie można go kupić?
OdpowiedzUsuńJeśli nowy, to oczywiscie na stronie producenta (Burberry). Jeśli vintage to trzeba uzbroić się w cierpliwość i szukać w sklepach z użwaną odzieżą, bądź na aukcjach internetowych. :)
UsuńMasz klasę. To ważne, że ubierasz sie w klasyki i najwyższą jakość. Wszelkiej tandecie i byle jakiej taniźnie mówimy stanowcze nie.
OdpowiedzUsuńTeż jestem tego zdania! Jakość jest najważniejsza :)
Usuń