23 lutego 2017

WYWIAD #1. MARCIN ŻUKOWSKI


Marcin Żukowski - cyfrowy tubylec. Codziennie zajmuje się budową swojej marki osobistej. Ekspert marketingu i social mediów. Pracuje w agencji interaktywnej Mint Media, w której opiekuje się kluczowymi klientami (m.in. PKO, BP). Współautor kampanii wyróżnionych przez IAB MIXX Awards i Klub Twórców Reklamy. Autor artykułów branżowych, aktywny uczestnik konferencji, szkoleniowiec. Przez pięć lat prowadził stowarzyszenie MłodaRP, aktywizujące młodych ludzi na portalu polityki, gospodarki i kultury. Wykładowca Uczelni Łazarskiego na kierunku marketing internetowy. Autor książek Twoja firma w social mediach oraz Ty w social mediach, których recenzje możecie przeczytać TUTAJ.

Witam, chciałabym aby moi czytelnicy lepiej Cię poznali.
Kim jest Marcin Żukowski - jak opiszesz siebie trzema zdaniami?
To trudne pytanie. Minęło nam zdanie numer jeden. Staram się być sobą. Zdanie numer dwa za nami. Ale jakbym miał zdecydować się na coś to na pewno byłoby to mąż swojej żony i tata naszej córki. I tak oto zmieściłem się w trzech zdaniach. Dziękuję.

Skąd pomysł na książkę?
Nigdy nie umiałem odpowiadać na takie pytania. Nie mam pojęcia na przykład czemu kocham moją żonę, czemu udało mi się kilka razy zrobić coś, co teoretycznie było niemożliwe. Z tą książką jest tak samo. Odpowiedź na pytanie „dlaczego” jest dla mnie prosta jeśli na przykład pytasz – dlaczego Cola a nie Pepsi. Bo lepiej smakuje. Ale jeśli pytasz o to skąd pomysł na książkę to nie jest to już takie proste i cieszy mnie to. Złożyło się na nią wiele czynników, ale gdybym miał znaleźć najkrótszą odpowiedź to powiedziałbym, że pomysł pochodzi od innych ludzi. to przez nich i dla nich napisałem tę książkę. Chociaż trochę też dla siebie, bo ja wcale nie uważam, że idealnie buduję swoją markę, że idealnie posługuję się social mediami. Gdybym był idealny to ta książka byłaby paskudnie nudna.

Pisałeś już o firmach w social media. Czym różni się ta pozycja od poprzedniej?
Napisałem książkę o social media marketingu i ona była dedykowana firmom, bo w pierwotnym znaczeniu marketing jest dedykowany firmom. Kto 50 lat temu pomyślałby w ogóle o tym, by prowadzić marketing, w którym produktem byłby on sam? A dziś każdy z nas musi być marketerem samego siebie. Wykorzystywane narzędzia – nieważne czy stosowane do promocji samego siebie, czy firmy – są podobne. Natomiast ta nowa książka jest nie tylko poradnikiem marketingowym, to bardziej pozycja o szerszym charakterze. Bardziej osobista i czytelnik też to poczuje, bo ta książka ma mu trochę wejść na głowę – pokazać, że social media czy personal branding to nie muszą być wydmuszki marketingowe tylko konkretne narzędzia służące lepszemu życiu, o które nam wszystkich przecież chodzi.

Co to jest marka osobista?
Najkrócej rzecz biorąc to jesteśmy my. Każdy z nas jest marką. Składa się na nią wszystko to, co stanowi o naszym wizerunku, ale nie tylko. Ja bym powiedział, że to wszystko co składa się na nas. To nasze cechy, nasze doświadczenia, nasz wizerunek w oczach innych, ale też to,, jak my postrzegamy siebie i swoje życie. Każdy z nas ma więc taką markę i każdy może ją wykorzystać na swoją korzyść. Wyobraźmy sobie na przykład Roberta Lewandowskiego, chyba w tym momencie najsilniejszą polską markę osobistą. Każdy ma z nim wiele skojarzeń. Gdy myślimy o Lewandowskim to widzimy pracowitego człowieka, który doszedł do kosmicznego poziomu w swoim fachu. Daje coś innym, bo jest inspiracją, bo jest marką, a więc definicją pewnych naszych wyobrażeń. To jest właśnie to, o co chodzi. Oczywiście nie powiem, że każdy z nas może stać się Lewandowskim, bo nie może. Ale na swoją własną skalę każdy z nas może zrobić krok w tym kierunku.

Jak ją budować?
To długi proces, który praktycznie nigdy się nie kończy. Bo nasza marka osobista będzie żyć nawet po naszej śmierci. Elvis Presley to jedna z najcenniejszych marek, która zarabia po śmierci dużo więcej niż za życia, którego też był królem. Zanim odpowiemy sobie na pytanie „jak budować markę osobistą” warto zastanowić się „dlaczego ją budować”. Bo budowanie marki osobistej, nazywane personal brandingiem, to głównie kwestia świadomości. Trzeba najpierw dowiedzieć się, po co mam właściwie się tym zajmować. Czy jest mi to do czegoś potrzebne? Bo to, że każdy ma markę osobistą nie oznacza, że każdy musi ją świadomie budować. Wiele osób może nigdy nie wykorzystać tego potencjału i nie ma w tym nic złego. Aczkolwiek ja bym polecał spróbować personal brandingu, bo to szansa na większy komfort w świecie, w którym nic nie jest stałe (jakby kiedyś było), a jedynym pewnikiem jest zmiana. Budowanie marki osobistej, opartej nie o duży fan page czy profil na Snapchacie, a o fundament w postaci bycia ekspertem, marketerem i umiejętnością tworzenia dobrych treści, daje szansę na sukces zawodowy i osobisty. Bo to, co dziś dręczy to w dużej mierze brak pewności – co do pracy i życia – a jeśli ktoś ma silną i świadomie budowaną markę osobistą to nie przejmuje się tak mocno tym, że dziś zarabia mniej, że nie ma tego, co sobie wymarzył, bo wie, że do pewnych kwestii trzeba dojrzeć, że niektóre kwestie potrzebują czasu i pracy. Budowanie marki osobistej z pewnością wymaga cierpliwości i znakomicie jej uczy.

Czym powinna cechować się dobra marka osobista?
Można by mówić o milionie kwestii, ale po pierwsze powinna się wyróżniać. Musi być inna od wszystkich. Każdy z nas jest bowiem inny i na tym polega siła każdej marki. Tak de facto markę osobistą mamy zakodowaną w naszym DNA, nie da się jej z człowieka wykorzenić. Jednak wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Fundamentem dobrej marki osobistej są więc: po pierwsze wyróżnienie się na tle innych, a po drugie świadomość marki. Jeśli bowiem nie będziemy świadomi tego, że dysponujemy marką osobistą, nie będziemy umieli nią kierować to nigdy nie wykorzystamy jej potencjału. Będziemy wtedy jak trzcina na wietrze, skazana na jego władzę. A przecież dobra marka musi być silna, a o jej sile decydujemy my – świadomym zarządzaniem marką. A czy dobra marka osobista to taka, która jest na Facebooku, czy to taka która świetnie rozmawia z ludźmi na Twitterze, czy też może posługuje się świetnymi zdjęciami – to wszystko kwestia wtórna. Tak naprawdę mogłabyś zamknąć się w ciemnej celi, nie mieć kontaktu ze światem i mieć silną markę osobistą, która byłaby świadoma, wyróżniająca się i dawała Ci dobre życie. Dobra marka osobista zależy od człowieka – dla każdego będzie to coś innego.

Jak wykorzystać potencjał social mediów?
Mógłbym mówić o tym godzinami, ale spójrzmy na przykłady z życia, o których można przeczytać w mojej książce. Łukasz Smoliński lubił jeść i podróżować, dzięki social mediom może z tych pasji żyć. Nicole Sochacki-Wójcicka – lekarz ginekolog – namówiona przez znajomą założyła Instagram by gromadzić tam zdjęcia swojego syna, a tymczasem dziś wydała książkę, prowadzi blog i udziela przez social media porad. Agata Karczewska lubi śpiewać i to dzięki YouTube’owi zbiera zaproszenia do grania koncertów, nagrywa płytę i rozwija swoją muzyczną pasję. Czy będzie z tego żyć? Zobaczymy, ale nawet jeśli ktoś nie znajdzie w mediach społecznościowych pracy, nie zarobi dzięki nim milionów, a zrobi coś fajnego to już chyba możemy mówić o wykorzystaniu ich potencjału, prawda? To tak samo jak sprzedaż przez media społecznościowe w przypadku firm – często nie udaje się osiągnąć tu bezpośredniej realizacji tego celu, ale pośrednio social media wpływają na sprzedaż znakomicie. I tak samo może być w naszym życiu – dzięki mediom społecznościowym ktoś może nas dostrzec, ktoś zapamiętać, a to przyda się w przyszłości.

Czy każdy z nas może umiejętnie prowadzić swoje kanały społecznościowe? 
Tu znów wszystko zależy – od tego, co uznamy za umiejętne posługiwanie się mediami społecznowymi. Dla jednego będzie to dzielenie się z innymi całym swoim życiem, od rana do nocy, a dla drugiego będzie to skuteczna sprzedaż swoich usług, bez prezentowania swojego życia prywatnego. Moim zdaniem skutecznego posługiwania mediami społecznościowymi może się nauczyć prawie każdy – tak jak wielu innych umiejętności. Kluczowa pozostaje jednak kwestia, aby wykorzystywać media społecznościowe w taki sposób, aby były to naturalne. Nie każdy jest ekstrawertykiem albo zabawnym człowiekiem, który umie opowiadać historie. Jeśli nie jesteśmy w tym dobrzy to nie róbmy tego. Róbmy to, co będzie naturalne. Bo – jak mówiłem – podstawową kwestią w budowaniu marki osobistej jest wyróżnienie się. A w mediach społecznościowych, czy to firmowych, czy prywatnych, często patrzymy na innych i chcemy ich naśladować. To droga donikąd – nie ma jednej skutecznej metody prowadzenia działań w social mediach. Jest tyle metod, ilu użytkowników. Warto znać mechanizmy, narzędzia, ale samemu trzeba sobie określić cele i wypracować swoje własne działania, które będą dla nas skuteczne i naturalne.

Jak zachęcisz do korzystania z social media osoby np. po 40-stce?
Nie proponuję im nigdy wejścia do social mediów jako do miejsca, które zapewni im sukces zawodowy. Bo to są ludzie, którzy te sukcesy osiągali bez social mediów, a więc na pewno dla nich nie jest to nic oczywistego, że te media są jakąś super wartością dodaną. Ja wolę powiedzieć, że lepiej im będzie zrozumieć to, co dzieje się wokół nich. Bo ludzie po 40stce dzisiaj często żyją w sytuacji, gdy nie umieją porozumieć się ze swoimi dziećmi albo współpracownikami. Jeszcze gorzej jest, gdy młodsza osoba zostaje ich szefem. A gdyby spróbowali poznać tą młodszą grupę i na przykład zacząć korzystać z social mediów to mogłoby im się lepiej żyć. A jeśli czuliby się pewniej to wtedy też łatwiej byłoby im w pracy, a to zwiększa szansę na sukces zawodowy. Czyli koniec końców dla tych osób media społecznościowe, może rzadziej bezpośrednio, ale na pewno pośrednio mogą być narzędziem do rozwoju zawodowego.

Czy social media mogą pomóc w znalezieniu pracy?
Jasne, że tak. Ale to nie jest taki prosty mechanizm, że założysz tam profil, pięknie go uzupełnisz i od razu zaczną do Ciebie walić headhunterzy. To wymaga czasu, pracy i to wcale nie nad tym, by Twój profil był super. On będzie super jeśli Ty będziesz mieć coś do przekazania. Sam stale się tego uczę, bo jakbym spojrzał na treści, którymi dzielę się w social mediach to pewnie połowę z nich po jakimś czasie bym wyrzucił, bo nie były odpowiednie. Na pewno social media są wciąż niedoceniane pod kątem działań zawodowych – u mnie w agencji są one głównym miejscem, dzięki któremu ludzie zgłaszają się do nas. Są też miejscem, przez które coraz więcej osób traci pracę, bo publikuje tam treści nieodpowiednie – z imprez, nacechowane agresją czy głupie żarty. Jeden facet, i to nie w Stanach czy gdzieś daleko, ale w Polsce stracił pracę przez opublikowanie żartobliwego zdjęcia zrobionego podczas pracy. Także naprawdę lepiej pomyśleć dwa albo i cztery razy zanim coś opublikujemy.

W jaki sposób Twoje doświadczenie przekłada się na treść książki?
W jakiś stu dwudziestu procentach. Inaczej bym nie śmiał jej napisać, bo gdybym chciał opisać social media to mógłbym po prostu skopiować opisy z wielu stron, serwisów czy blogów. Ja jednak mam chyba dość sporo doświadczeń i przemyśleń dotyczących mediów społecznościowych i wartością tej książki jest właśnie to, że jest ona osobista. Te moje doświadczenia przekładają się w dużej mierze na to, co spotyka innych i przez lekturę można dowiedzieć się choćby tego, jakich błędów unikać w swoim życiu zawodowym czy publicznym, a dziś tak naprawdę każdy z nas jest – przez media społecznościowe – osobą publiczną.

Dlaczego warto kupić Twoją książkę?
By więcej zarabiać i lepiej żyć (śmiech). Jakbym chciał posługiwać się prostackim marketingiem to tak bym powiedział. Ale wydaje mi się, że największą zaletą tej książki jest to, iż starałem się, aby nie była dla każdego tylko dla konkretnego czytelnika. To zestaw moich przemyśleń, doświadczeń, którymi się dzielę. Mam nadzieję, że czytelnikowi się to spodoba i weźmie z tego coś dla siebie. Bo to nie jest gotowy poradnik, po którego przeczytaniu staniesz się człowiekiem-marką i zmienisz swoje życie. To bardziej przewodnik turystyczny, z którego możesz wybrać pewne elementy i dopasować je do swojego życia.

Planujesz wydanie kolejnych pozycji? Może zdradzisz ich tematykę?
Planuję, planuję. Nie chcę zdradzać, co to będzie, ale mam nadzieję, że uda się – poza kolejnymi pozycjami fachowymi – napisać coś dla dzieci. To podobno najtrudniejsze zadanie, zobaczymy więc czy coś z tego wyjdzie. Ale marzy mi się wspólna książką z żoną i naszą córką, która ma rok i miałaby szansę zostać jedną z najmłodszych, a może i najmłodszą, autorką w kraju. Byłbym jeszcze bardziej dumnym tatą (śmiech).

Dziękuję za inspirujący wywiad! :)

Mam nadzieję, że rozmowa z Marcinem zainspirowała i zmotywowała Was do działania tak samo jak mnie! :) 


Spodobał Ci się ten post?
Polub mnie na facebooku:

więcej o mnie

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Instagram